Kamera ruszyla jak miałem jakieś sześć lat... A potem już się kręciła. Gdyby nie kamera, pewnie nigdy byście mnie nie poznali. Chodziłbym codziennie do szkoły, pisał regularnie sprawdziany, potem angielski, lekcja pianina, trening na boisku u księdza ( najlepsze boisko w okolicy;), kumple, podwórko, kompik i marzenia... O czym? Pewnie o wakacjach, fajnej dziewczynie i ... sławie. Jak każdy. Dziś sporadycznie bywam w szkole i ... znacie mnie. Postaci które gram, są do mnie trochę podobne, ale nie identyczne. Dlatego jeśli chcecie wiedzieć co u mnie, czym sie różnię od Tomka Boskiego, Michała z Ojca Mateusza i wielu innych ról, które zagrałem - wpadajcie. Postaram się pisać o moim prawdziwym życiu. I postaram się żeby było ciekawie.

I komentujcie, to będzie znak, że chcecie czytać;)

niedziela, 30 października 2011

Niedzielny poranek...

Niedzielny poranek. Łóżeczko. Kołderka.Cieplutko. Mmmm... Mógłbym tak do wieczora. Tym bardziej, że wczoraj położyłem się... nie pamiętam o której, bo oczywiście imprezka. Było...no wiecie. Jak na imprezce w tym wieku. Nauczyłem się i oduczyłem paru rzeczy. Filozoficznie... A może po prostu dorastam :P
Niedziela 10.30. Mam tyle do zrobienia, że nie wiem od czego zaczać. Przepisać zeszyty z całego tygodnia, nauczyć się do sprawdzianów, odrobić prace domowe. Kurcze... jeszcze Mistrz i Małgorzata, całkiem zapomniałem. Dlaczego oni nam to robią??
Powinienem wziąć się za to wczoraj. Ale wczoraj odpoczywałem po czwarkowym bankiecie i przez osiem godzin nagrywałem audiobooka "Walka o tron". Muszę się zebrać. Nie mogę, za dużo roboty, nie dam rady. Dam radę! Nie, lepiej zostanę w łóżku. Potrzebuję jakiegoś impulsu żeby się ruszyć. Ale skąd go wziąć? Nie ma bata, za słaba silna wola...
Nagle do pokoju wchodzi mama.
- Masz pięc minut na ogarnięcie się. Prysznic, sprzątasz pokój, schodzisz na śniadanie i do lekcji! Przepytam cię...
Myślę: ach, jak to dobrze, że jesteś. I odpowiadam zupełnie co innego, żeby sobie nie pomyślała:
- Ja nie mogę, ale jesteś okropna!
Zrywam się z łóżka... Fuck! Blackout. Ciemno przed oczami, za szybko wstałem. Po chwili odzyskuję równowagę i śmigam pod prysznic. Ale zanim odkręcam wodę, znowu zmułka, po co w ogóle wstałem? Zimna woda i znowu chce się zyć. Szybkie śniadanko przy muzyczce i sru do lekcji. Uff... ale ulga - robię coś konstruktywnego. Zły humor mija. Jeszcze trzy godzinki,  będę miał wszystko zrobione i zajmę się czymś innym. Bez wyrzutów sumienia. Ze świadomością dobrze spełnionego obowiązku xDD





sobota, 29 października 2011

Balanga;)



Po półrocznej ciężkiej pracy na planie Rodziki.pl... czas na zabawę.
Były podziękowania dla wszystkich, żarcie i dobra muza. Najpierw oczywiście musiałem potańczyć z chlopakami ( wiecie, starszy brat;), a dopiero później prawdziwa dorosła balanga xDD
Kiedy się rozstawaliśmy, każdy myślał- ciekawe czy spotkamy się jeszcze w tym gronie???


 

To co? Spotkamy się za parę miesięcy??




środa, 26 października 2011

Good bye Rodzinko!!

Koooniec zdjęęć!!!!!
Wykrzyczał dziś o 20 rezyser Rodzinki. Zaczęliśmy bić brawo, przytulać się, dziękować. Ze wzruszeniem, ale też z ulgą. Powoli przebraliśmy się i krzycząc "cześć", "do zobaczenia", "trzymajcie się",pojechaliśmy do domów...
Ze wzruszeniem, bo przepracowaliśmy razem rok z krótką przerwą i zżyliśmy się jak prawdziwa rodzina, z ulgą, bo był to strasznie ciężki rok, a dzisiejszy dzień na planie trwał 13 godzin ( trzeba było zrobić wszystko, do końca). I kiedy tak biegliśmy do domu, chyba nie docenialiśmy jeszcze tego, co wspólnie przeżyliśmy, każdy myślał o tym, by odpocząć. Małgosia i Tomek pewnie o urlopie, my o szkole, do której w końcu trzeba będzie zacząć chodzić...
Ale za parę dni bedziemy wspominać. Ja już teraz wiem, że był to super czas w moim życiu, w który miałem dwie rodziny, tą w domu i tą na planie. Wspólnie przeżywaliśmy smutki, radości, było mnóstwo przygód. Z serialowymi braćmi kłóciłem się i godziłem, czasem byłem na nich wściekły, czasem myślałem, szkoda, że są tylko na niby, bo fajnie mieć braci...
Czasem, gdy przychodziłem do prawdziwego domu, kłóciłem się z moją prawdziwą mamą i mówiłem: "a w Rodzince to tak nie ma, tam pozwalają mi na to i na tamto...." (sorry mamo, przepraszam). Bo w Rodzinkowej rodzince był luzik... I nie wiem, czy tak powinno być w prawdziwym życiu? Pewnie nie powinno się włazić w butach na kanapę, robić bitwy na jedzenie w kuchni.... Ale było też prawdziwie, prawda?? Lodówka, kanapki z dżemem i musztardą, i takie tam... Sami wiecie. Było naprawdę spoko i każdy pewnie chciałby mieć taki dom jak w Rodzince.
Ale życie toczy się dalej. Co do serialu, prawdopodobnie będzie kontynuacja. Zobaczymy. Przypominam, że wy też macie na to wpływ wyrażając swoje zdanie na Rodzinkowym facebooku itd;) Bo to przecież widzowie kształtują telewizyjne ramówki!
A ja....
Już niedługo nowy serial... Myślę że za kilka dni powiem co i jak...;)
I wiecie co, cieszę się. Bo to nowe wyzwanie. I...podobno, prawdziwym aktorem jest się wtedy, gdy się gra w różnych rzeczach, a nie ciągle w jednym;) A ja dostałem rolę. Byłem na castingu, na zdjęciach próbnych i ... wygrałem.  Juuuhu!
I wpadajcie, bo Rodzinki już nie nagrywamy, ale moja stronka na facebooku się kręci;)
I może będę miał więcej czasu, by tam bywać, pisać, i czytać ;))

niedziela, 23 października 2011

Wypracowanie na poniedziałek.

 Dziś wstałem o 9:00 i dokładnie dziewięć godzin pisałem wypracowanie z polskiego...
Dziewięć godzin przesiedziałem nad tekstami pisząc analizę porównawczą!
Nie dlatego,ze jestem kiepski z polskiego, tylko po prostu głupi. Po pierwsze, miałem to zadanie od tygodnia, ale zabrałem się dopiero dziś. Gdybym chociaż przeczytał wtedy te dwa utwory i w wolnych chwilach o tym myślał... Robiłbym to trzy godziny a nie dziewięć!
Po drugie, szukając inspiracji, zajrzałem do internetu, luknąłem w parę gotowców, a potem... nie mogłem już sam nic wymyślić. I powielałem tylko przeczytane już treści
Po trzecie, o 15 miałem już to napisane, ale gdzieś zgubiłem kartkę i ... nie mogąc znaleźć... zacząłem  od nowa!
Czy to normalne ? Może tylko chwilowe przegrzanie mózgu. Mam nadzieję, bo altzheimer w moim wieku, to kiepska sprawa. Wychodzę na ulicę, wszyscy mnie znają, a ja nie znam siebie xD
Dlatego muszę się skupić. Poukładać rzeczy, skarpetki pozwijać kolorami, majtki w misie z misiami... I sudoku.  Rozwija mózg. Ogarnę się i będzie spoko.
A kartka znalazła się. Przytrzasnąłem w laptopie kiedy wchodziła mama, a ja zamiast się uczyć -na fejsie.
Wnioski: najlepsze są piątki. W piątki życie jest piękne, ludzie cudowni i ja, taki inteligentny, lekki i mądry xDDD


Pozdrawiam i życzę luziku w poniedziałek na lekcjach.

sobota, 22 października 2011

Luzik !



Było o Bieberze i Papaju, były zdjęcia z silowni, no to teraz do roboty... żebyście nie myśleli... Prawdziwa ciężka praca :PP Specjalnie dla Was :P No i trochę dla mnie... Bo w końcu jak to mówią, w zdrowym ciele zdrowy duch!



                                                   

                                                             ale obciach.....



   Film prywatny. Nie kopiować. Prawa autorskie!


piątek, 21 października 2011

Melanż u kolegi kolegi.

Miałem dodać filmik... ale wiecie, piątek. A co robi się w weekend?? No co?? Oczywiście melanż. Tak się wpraszałem na fejsie, że w końcu ktoś mnie zaprosił ;) Wbiłem z kolegą na ognisko kolegi mojego kolegi. Oczywiście nie znałem kolegi kolegi. Więc zamiast smażyć kiełbaski, robili mi foty... A jak zrobili foty, to nie było już kiełbasek!  Zostały same suche bułki. Laska chciała, żebym się jej podpisał na dekolcie, ale nie mieli markera... Melanż u kolegi kolegi... Własnie wróciłem. Szybko.
Pozdrawiam Damiana kolegę kolegi. I wszystkich kolegów z którymi się dziś zakolegowałem.  I  od dziś będę nosił przy sobie markery.
A teraz chyba pójdę spać, bo coś dziwnie się czuję po ognisku u kolegi kolegi:PP

Miłego weekendu i szalonych imprezek ze sprawdzonymi kolegami...

Dobranoc.

Gościłem PLOTKA na planie ;)



No a tak gadałem z Plotkiem.pl kilka dni temu. Zdradziłem im wszystkie tajemnice xD Teraz już wszyscy będą wiedzieli, że w naszym Rodzinkowym domu nie mamy sufitów, a schody prowadzące do pokojów dzieciaków są schodami donikąd. Powiedziałem też co mamy w lodówce i ... co zrobił jeden z dziennikarzy kiedyś w naszej łazience :PP

Jeśli chcecie wiedzieć- obejrzyjcie filmik na stronie Plotka :

...i jeśli możecie, komentujcie pod filmem (czas logowania to w końcu 1/100000) czasu, który wam poświęcam xDD





cdn... może jeszcze dzisiaj:)

czwartek, 20 października 2011

Wyniki ankiety.

Pewnie widzieliście moje ankiety.
 Mieliście określić swoje preferencje. Jakich facetów lubią dziewczyny i jakie dziewczyny wolą panowie;)


Oto wyniki... jak wam się podobają??


 Najlepszy chłopak dla dziewczyn:


1. fajny gość z poczuciem humoru               2050 (62%)
2. przystojny i mądry, ale niezbyt bogaty        615 (18%)
3. mądry i ciepły, ale  niezbyt przystojny         541 (16%)
4. przystojny i bogaty, ale niezbyt mądry          74 (2%)
5. sławny, ale niezbyt miły                                17 (0%)




Najlepsza dziewczyna dla chłopaka:


1. miła, delikatna, wrażliwa                                   408 (38%)
2. fajna kumpela, na którą zawsze można liczyć    335 (31%)
3. seksowna, seksowna, seksowna                       189 (17%)
4. skromna i mądra                                              111 (10%)
5. super laska, ale niezbyt inteligentna                     25 (2%)




Co wy na to??
Wynika z tego, że dziewczyny nie są tak głupie jak myślą panowie.
A panowie nie są tak prości ( choć 189 głosów to sex, sex, sex;) jak myślą dziewczyny.
I każdy poszukuje przyjaźni ... 


I z tą optymistyczną myślą pójdę spać ( zdązyłem dać posta przed 24.00)

Na siłowni - zamieniamy mułki w muły :P




  

Ja, Bieber, Schwarzenegger, Papaj i fanki xD



Dzisiaj nietypowo.  Post jako odpowiedź na to, co zdarzyło się dziś na moim fan page’u ;)
Dla tych, którzy nie wiedzą- mam calkiem fajną stronkę na facebooku     http://www.facebook.com/pages/Maciej-Musia%C5%82/197907713569883#!/pages/Maciej-Musia%C5%82/197907713569883?sk=wall&filter=1 
Mimo że czas, to jest to, czego mi najbardziej w życiu brakuje, to gdy dotrę do domu – wchodzę na fan page. Bo lubię. Odbywają się tu dyskusje, jest wymiana myśli. Czasem ktoś wpada, by powiedzieć innym „siema” albo „kocham cię”. A czasem… by się z kimś pokłócić xD Kiedy tam wchodzę, to jakbym wracał do domu…  Taka swojska, fajna chata…
Myślę, że nawet gdy mnie tam nie ma i nie odpowiadam- ludzie dobrze się na tej stronce czują. I jest git, bo wszystkich łączy to, że kliknęli „LUBIĘ TO” Ale ten, kto myśli, że to sielanka i bezwarunkowa miłość – myli się:P  Często okazuje się, że trzeba uważać… I nawet jak coś fajnie zagram, to potem coś kiepsko powiem. I mam przesrane xD
Na przykład dzisiaj.
Prowadziłem program POZIOM 2:0. Program jest adresowany do młodzieży i leci na żywo. Robię wywiady, gadam z ludźmi… Dziś rozmawiałem o siłowniach. Było nieźle, bo temat mnie jara. W końcu jak każdy prawdziwy facet chciałbym wyglądać. Może nie jak Schwarzenegger  ale  chociaż jak marynarz Papaj ( moja ulubiona bajka z dzieciństwa)…  On lubił szpinak, ja niezbyt, więc  zostaje mi siłownia.  



Niestety na końcu rozmowy zrobiłem podsumowanie: „ Jeśli ktoś chce mieć muły  jak ( i tu się pomyliłem) Justin… e,  50 cent, bo Justin Bieber ma raczej mułki, to niech chodzi na siłownię…”
Pomyłka, i potem taki niewinny żart. Bo jedni lubią muły, inni mułki .  Ja powiem szczerze wolałbym to drugie, bo nie lubię przerostów;))
I w tej sekundzie, na moim fan page pojawiło się tysiąc komentarzy:
„To było żałosne”, „Chciał być śmieszny”, „ Nabija się z Biebera”, „Bieber ma przecież klatę”, „Bieber ma cudowną klatę, sto razy lepszą od Maćka”. Pojawiło się nawet zdjęcie mojej gołej klaty obok klaty Biebera!
Niektóre dziewczyny broniły mnie (dzięki ), a inne pytały: „o co chodzi”, „ o co chodzi????”
I tak proszę państwa niewinna pomyłka staje się niusem, a słowo „mułki” gwoździem do trumny xDD
Więc co zrobić, by nikomu się nie narazić, by nikt nie usunął „ lubię to” z mojego fan page??  Mówić o chmurkach, motylkach , gąsieniczkach…. Albo zachować zdrowy rozsądek, i po prostu być sobą…
Sorry kochani, ale wybieram to drugie. Bo świat jest zbyt piękny, żeby  przejmować się głupotami;)
Ps.
            MUŁY 50 CENTA                             MUŁKI JUSTINA






A to moje skromne MUŁKI, z ktorych jestem dumny!


A tak w ogóle, wolicie chłopaków z "mułami" czy "mułkami" ???



Tekst  chroniony prawem autorskim. Nie kopiować;)
EMPIK 03.10. 2011





A tak wyglądało spotkanie z fanami w warszawskim Empiku.
Dla tych, którzy nie byli, a są ciekawi, i dla tych co byli i chcieliby jeszcze raz poczuć tą gorącą atmosferękę  xD.
Pozdrawiam tych, którzy przyszli. Fajnie było się z Wami spotkać ;)))


Przypominam, że to film prywatny, więc obowiązują prawa autorskie.

poniedziałek, 17 października 2011

... taki mały wpis.

Dziś, jestem tak padnięty, że nie wstawię jakiegoś mega posta. Choć miałem ambitne plany, by pisać codziennie... Wiem, że wydaje wam się, ze mam super życie i w ogóle. Jasne, mam.  Ale czasem po prostu nie starcza czasu na nic poza pracą...
Może kiedyś napiszę o tym więcęj... Nie żeby się żalić, ale żeby pokazać wam, że to może właśnie wy, macie lepiej ode mnie ;)
I może ja, czasem wam zazdroszczę...

niedziela, 16 października 2011

Welcome to London część III - i ostatnia...

Następny dzień. Stuknęła 11 a ich nie ma. Godzinę temu mieliśmy wyjść z hotelu a ich nie ma... Dobra, dryndnę do nich... Telefon się wyładował i nie zadzwonił im budzik, już schodzą. Acha, spoko spoko. Ciekawe co wczoraj robili, że zapomnieli go naładować xD
Plan był taki: szybki shopping, kościół templariuszy, British Museum, obiad a potem teatr. Jednak przez opóźnienie musieliśmy zrezygnować z muzeum. A szkoda, bo podobno fajne. Zgodnie z planem, zaczęliśmy od sklepów. Już tak nie szalałem. Za namową Tomka nabyłem trampki G-Stara i tym samym straciłem całą flotę.
Dobra akcja była na Oxford Street. Oczywiście grupa Polaków, i oczywiście foty! Zablokowaliśmy pół chodnika najbardziej zatłoczonej ulicy w Londynie. I te miny Anglików, którzy  próbowali nas  skojarzyć :)
Potem był kościół Templariuszy, w którym Tomek wyłozył nam całą historię ich zakonu. Przy okazji dowiedziałem się, że to właśnie na wiedzę historyczną wyrywał dziewczyny ( w tym Wiolę ). Ciekawe, czy na współczesne laski też to działa?? Muszę spróbować!
Potem chińska restauracja (jedynymi gośćmi nie chińczykami byliśmy my), a na koniec wydarzenie, które nas tak naprawdę ściągnęło do Londynu. Spektakl "Rock of Ages".
To, co zobaczyliśmy, było MEGA. W eleganckim teatrze poczułem się ...jak w pubie. W trakcie przedstawienia kelnerzy sprzedawali piwo, publiczność żywiołowo wwyrażała swoje emocje krzykiem, buczeniem i śmiechem. Na scenie fajnie rozebrane laski ( w sexownych strojach) śpiewały i ostro bansowały. Rock, energia, taniec. I największe hity, łącznie z Final Countdown.
Bardzo nam się podobało, a Tomek stwierdził że na stówę robi polską wersję.
Na koniec wpadliśmy do pubu. Oni wypili po Guinessie. Ja zadowoliłem sie szklanką mleczka xDD            http://www.youtube.com/watch?v=9jK-NcRmVcw

To koniec Londynu. Było jeszcze parę rzeczy... ale zostawię je dla siebie. Ok?
Bo przecież każdy musi mieć trochę prywatności. I jakieś wspomnienia xDD

Teksty i zdjęcia są chronione prawem autorskim. Nie można kopiować ani wklejać na inne strony :)

sobota, 15 października 2011

Casting?? Szacun dla odważnych!

9.30. Budynek TVP. Blok F.

- Siema, chciałem was wszystkich serdecznie przywitać na castingu do serialu "Ja to mam szczęście" !
Dokładnie rok temu, no może półtora, tak jak wy czekałem w kolejce na casting do Rodzinki. Tak jak wy bardzo się stresowałem, ale postanowiłem, że potraktuję to jak dobrą zabawę. Tak zrobiłem, i dzięki temu udało mi się wygrać. Dlatego to samo polecam wam. Potraktujcie to jak przygodę. Bawcie się! Wtedy na pewno dacie z siebie wszystko. Zaczynamy!!!!
Tak dzis rano przywitałem 3 tys osób. Wprawdzie słyszało mnie tylko 200, bo reszta stała w giga kolejce na zewnątrz. Casting trwał od 9.30 do 18, był podzielony na dwa etapy: pierwszy w jednym z pięciu pokoi z jurorami, drugi w auli z reżyserem, aktorami i producentami.
Ogólnie, przewinęło się około 2 tys dziewczyn, a kolejka za wejściem ciągnęła się aż pod stację metra Wierzbno ( 1 kilometr!!!). Podobno Polsat przyjechał zrobić niusa, bo myśleli, ze się metro zepsuło :)
Ludzie przyjechali z całej Polski. Sam słyszałem jak jakaś babcia krzyczała na zamazaną siedmiolatkę: - Przyjechaliśmy z Gdańska a ty co??? Ja ci dam!  Przestań beczeć i wchodź na casting!!
Ja siedziałem na korytarzu, rozdawałem odblaski, bawiłem laski rozmową, żeby się nie stresowały i życzyłem szczęścia. Niektóre wchodziły do pokoju, gdzie castingował scenarzysta Karol.... i tym współczułem... Karol był okrutny w swych metodach!
Raz przyszła do niego 14-latka:
14 - No więc grałam w szkolnym przedstawieniu "Dziady"
K - No dobrze, to znajdujemy się na cmentarzu. Ty grasz chór i wywołujesz duchy. A, i chór niech będzie pijany!
14 - Jak to?? Nie wiem jak....
K - Do widzenia!
Więc musiałem też pocieszać laski, które wychodziły od niego...
Na finałach było trochę luźniej - z 200 osób. Każdy grał scenę kłótni. Poziom calkim wysoki. Mi, najbardziej podobały się dwie 4-latki - bliźniaczki, które jeszcze nie umiały czytać i nie mogły nauczyć sie tekstu. Więc wymyśliliśmy, że Adam czyta tekst, a one powtarzają. Bylo słodko:)
Podsumowując. Nie wiedziałem, że w Polsce jest tyle dziewczyn!
Jurorzy bezlitośni, ale zabawa niezła.
Ps. Nie wiem, czy bym przeszedł pierwszy etap:)
Gratuluje odwagi i dzięki za fajna sobotę...

piątek, 14 października 2011

Welcome to London II - shopping, więc wpis raczej dla dziewczyn;)

13.00 czasu londyńskiego. Uff, wylądowaliśmy. Były niezłe turbulencje i nie udalo się kimnąć, więc zmęczeni rozsiadamy się w autobusie. I nagle : "It's forbidden"- mówi do nas grzecznie starszy pan ( tu popularność Tomka jakoś nie działa) widząc, że jemy orzeszki. Nie można jeść orzeszków w autobusie! I to jeszcze takich pysznych, w czekoladzie... Albo przestaniemy jeść, albo wysiadać! Europa?? Wolność?? Demokracja?? Są za dobre,więc...wysiadamy i czekamy na następny autobus. Potem pociąg na King's Cross i taksówka do hotelu Ibis.
Po drodze wszyscy zgodnie stwierdzamy, że miasto jest cudne i chcemy tu zamieszkać. W hotelu na recepcji...oczywiście Polak. Jak milo. Świat jest mały;)
Zostawiamy bagaż i na miasto. Każda ulica wygląda jak Krakowskie Przedmieście, ludzie git poubierani, większość facetów ma musztardowe spodnie ( jak ja, więc spoko, czuję się Europejczykiem, a co;)
Oni chcą kawę, więc idziemy na kawę. Tylko że wszędzie Starbucksy a przecież Starbucksy to mamy u siebie, więc znajdujemy jakąs małą kawiarenkę ale za to stylową. Na środku stoi pień drzewa, na nim cukry, przyprawy, kawa i takie tam... i każdy sam sobie parzy kawę. Tomek i Wiolka tak sie podjarali, że zaczęli cykać foty, żeby zrobić taką samą knajpę w Warszawie, a ja spoko czekałem. Długoooo.
Nareszcie dalej, na Oxford Street, ulicę pełną sklepów i domów towarowych. Wiola jest zachwycona, więc stwierdzamy, że najlepiej się od niej odłączyć;) A my z Tomkiem małe sushi ( kelner Polak). Mmmm pycha!!!
Ok. teraz możemy łazić. Wchodzimy do Selfridges'a - jednego z największych domów towarowych w Londynie. Jest tak wielki, że gubię się... i całe szczęście, bo przypadkowo trafiam do sklepu Topmen. Nie żebym był wielkim fanem zakupów, ale ten sklep to jest to. Wszystko, co na siebie wkładam - pasuje! Yeah! Kupuję oczywiście drugie spodnie musztardowe a przy kasie Tomek - w nowej kurtce ;))  Przed nami jeszcze jedno, odszukać Wiolę i wyciągnąć ją ze sklepów. Mission impossible.

Next tomorrow...

Teksty i zdjęcia są chronione prawem autorskim. Nie można kopiować ani wklejać na inne strony.

środa, 12 października 2011

Welcome to London.

Wszystko zaczęło się od zaproszenia Tomka.
Chciał zrobić musical, więc pomyślał: w Londynie pewnie znajdę coś fajnego. I któregoś dnia powiedział: " stary, jedziesz ze mną?" Cóż mogłem odpowiedzieć??

Piątek 9.30 rano.
Na lotnisko wyjechałem godzinę wcześniej, bo korki itd. Głupio jest spóźnić się na samolot do Londyu. No i na miejscu też byłem godzinę za wcześnie. Więc usiadłem w terminalu, wyjąłem Ipoda, zamknąłem oczy i zanurzyłem się w muzie.Nagle czuję, że ktoś mnie szarpie za rękaw...
- Siemanko brachu! To ty jesteś ten z Rodzinki?! Hehe, dawaj fotę sobie zrobimy- słyszę i widzę dwóch ziomków.
-No pewnie! - odpowiedziałem i strzeliliśmy sobie sesję. 

Za chwilę pojawił się Tomek z Wiolą Kołakowską, więc poszliśmy nadać bagaż i jako osoby "znane i lubiane" zostaliśmy potraktowani kartą pierwszeństwa wejścia na pokład. Ale przy kontroli podręcznego utknęliśmy w giga klejce. Jakiś koleś miał nóż, zrobiła się afera i w bezcłowej nie bylo już nawet czasu na siku.
No to sru. Wbijamy do samolotu, a tam facet prosi o kartę pokładową. Fuck. Nie mam. Nie wiem co z nią zrobiłem. Szukam wszędzie, ale nie mogę znaleźć. Na szczęście za mną jest Tomek i ... tu dostrzegam różnicę między moją "sławą" a jego, bo nagle facet przestaje czepiać się karty i z błogim uśmiechem wpuszcza nas do środka.
Siadamy na miejscach, zapinamy pasy i startujemy szczęśliwi i pełni nadziei na udany weekend.
A w moich słuchawkach  "My funeral"

Dalszy ciąg nastąpi...

Teksty i zdjęcia są chronione prawem autorskim. Nie można kopiować ani wklejać na inne strony.