Długo w nocy nie spałem... Myślałem. Zastanawiałem się czy pisać dalej, czy może wszystko rzucić, zamknąć i mieć gdzieś. Zacząć wreszcie normalnie żyć.
Normalnie, to znaczy jak większośc z moich kumpli; kaptur na głowę, swoje sprawy, swoje życie, swój czas wolny i... zero obciachu, narażania się na komentarze ( ooo, czy jeszcze jest normalny, czy gwiazdor, czy zwyczajny , czy vip zasrany, odbiło mu, odbiło! )
Żadnej oceny. Luzik.
Życie aspołeczne, życie bezpieczne.
Cokolwiek bym nie napisał, zawsze będą mnie bardziej oceniać niż innych...
Jaki jest więc sens prowadzenia bloga? Jestem znany, więc na starcie mam przerąbane!
Noc dłużyła się jak lekcja chemii. Materia, ktorej nie pojmuję, pierwiastki, abstrakcyjne wzory. Ułożyć, poskładać w jakąś całość... I gówno wychodzi. Mimo mrozu, trochę sie spociłem. Jak po gripexie ( oznajmiam, że nie reklamuję, nie mam kontraktu i nie dostaję za to kasy) który wciska mi mama, kiedy wyglądam na chorego.
W hipnotycznym półśnie, jak Dżin z butelki wyłaaziła nade mnie dymna, czarna, lepka zjawa, śmiejąć się złowieszczo bezzębną gębą. Dla podejrzliwych, wyjaśniam, nie miałem w pokoju żadnej butelki, choć może powinienem.... Ponieważ to noc, a w nocy szybko sie zapomina, jak mały chłopiec, pytałem ją wciąż o to samo: kim jesteś, kim jesteś... A ona odpowiadała: jestem Ekspert, jestem Ekspert!!! Ekspert od życia. Od twojego życia!!
I śmiała się bezzębnymi ustami... Hahahahahahaha !!
Nie miałem mieczyka, ani szabelki, rodzice dawno mi je wyrzucili, uznając że jestem duży i sobie bez nich poradzę, więc nie mogłem walczyć. Schowałem się pod kołdrę i myślałem...
No i wymyśliłem... że mam to gdzieś.... Ale nie Was, którzy lubicie tu wpadać, tylko ludzi, którzy mogą o czymś decydować. I mam gdzieś takie konkursy. I nigdy więcej nie wystartuję w konkursach, w których z pierwszego miejca, jedna osoba może mnie kopnąć na ostatnie niezależnie od wszystkiego. Od ilości wejść, komentarzy, atmosfery na blogu, integracji z innymi blogerami i tego, czy moje wpisy są dla kogoś ważne i czy niosą jakieś wartości. A może nawet przesłanie (górnolotne i naiwne, ale tak myślę)
Wy też nie startujcie. Nie pozwólcie, by wasze życie zależalo od tego, czy spodobasz się jednej osobie. Jednej !!! Nie paru, nie kilku, które o tobie przynajmniej pogadają, ale jednej!! Ekspertowi;) Ekspertowi, który nie uwzględni czytelników, bo sam jest NAJWAŻNIEJSZYM i najmądrzejszym czytelnikiem.
Ech, być ekspertem w dziedzinie "ja i moje życie"... Niezła fucha... Mówię ekspert i myślę - co ja wiem o życiu mojego eksperta?? Nigdy o nim nie słyszałem.... Może jestem za młody? Pewnie tak, za młody na Playboya, bo tylko z tym mi się mój ekspert kojarzy. Może też jestem za mało pikantny, wyrazisty, albo dorosły. No tak, za mało dorosły. W mojej kategorii startowali tylko dorośli, więc pewnie im nie dorównałem ( cóż, jestem tylko szesnastolatkiem), a ekspert żoną Playboya, sorry, żoną naczelnego Playboya, eee, jeszcze raz sorry, żoną redaktora naczelnego Playboya. Więc to "świat dorosłych".
Nie myślcie sobie, ze liczyłem na pierwsze miejsce, w końcu mam szesnaście lat, język nie dorównujący sprawnością tym, którzy wysławiaja się już lat kilkadziesiąt, problemy raczej z zakrezu "naście" niż "dzieści", pewną naiwnosć, którą nawet sobie cenię, nie jestem chory, więc nie wzbudzam litości, i... coś jeszcze- najważniejsze w tym wszystkim: on nie może wygrać, bo jest znany! Są nierówne sznse! A ci, którzy go czytają lub słuchają, to tylko głupie fanki!
Tak, to już znam. I doświadczyłem (jakże często). Konkurs recytatorski gminny, Piaseczno. Panie zachwycone, och, ach. Ale, przecież on juz tyle osiągnął... Po co mu to??? Damy szansę dziewczynce... może jej się uda. Dalej przechodzi dziewczynka!! Nie mam nic przeciwko dziewczynce. Niech jej się uda. Ale dlaczego kosztem mnie...
Więc, teraz na poważnie, chciałem powiedzieć tylko tyle, że nie liczyłem na pierwsze miejsce, nawet na drugie lub trzecie, ale myślałem, że znajdę się wśród 30 ciekawych blogów, chociażby dlatego, że jako jedyny w konkursie piszę do młodzieży ( nie licząc kategorii teen, w której sie nie zmieściłem), i przez cztery miesiące działania bloga stworzyłem miejsce szczególne. Przychodzi tu bardzo dużo ludzi. Ja piszę swoje historie, czytelnicy swoje. To blog opowiadający ( w komentarzach pod niektórymi postami) historie bardzo wielu żyć. Czasem śmieszne, czasem bardzo wzruszające. Historie miłości, samotności, rozbitych rodzin, chorób, domów dziecka, i szczęscia, które można znaleźć wszędzie, jeśli się tylko chce.... Stworzyłem, z Waszą pomocą dwa blogi. Mój i Wasz. I stworzyłem miejsce, w którym można się spotkać zamiast stać pod blokiem paląc fajki.
Myślałem, że Wasze Sms-y i bycie dzięki nim na pierwszym miejscu, pomoże mi chociaż znaleźć się w pierwszej trzydziestce, którą ocenią inni jurorzy. Tak się nie stało.
Pani Ekspert was olała.
Dziękuję wszystkim, którzy na mnie głosowali. Dziękuję że dzięki Wam byłem na pierwszym miejscu spośród 7 tysięcy blogów. I przepraszam, że przeze mnie wydaliście kasę na sms-y. I NIE GŁOSUJCIE WIĘCEJ. Konkurs jakoś dziwnie, chyba jeszcze trwa, ale to nie ma sensu.
Do rzeczy.
Postanowiłem nie przejmować się "ekspertem", który stwierdził, że nie zasługuję na pierwszą trzydziestkę.
Mam w ciagu czterech miesięcy milion dwieście wejśc na bloga.
I nie zamierzam pisać pseudofilozoficznych rozważań w stylu " Czy Hitler był dobrym człowiekiem", tak jak bloger nominowany przez mojego eksperta (chociaż do blogera nic nie mam i pozdrawiam), bo uważam, że Hitler był złym czlowiekiem, więc po co tracić czas?
A czas, to moje życie. Wolę mówić o miłości, o marzeniach, i o tym, że każdy może cos zrobić ze swoim życiem. Każdemu może się udać. I wolę rozmawiać z ludźmi.
Dlatego... po tej porażce, postanowiłem... rozwinąć bloga;) Ulepszyć. Zaprosić jeszcze więcej ludzi;) Postanowiłem robić wywiady z fajnymi ludźmi, pokazywać Wam ciekawe miejsca i takie tam różne.
Na początek, wywiad z Ojcem Leonem, którego poznałem wirtualnie dzięki przygodzie z tym Konkursem. Ojciec Leon jeszcze o tym wywiadzie nie wie. Teraz sie dowiedział !
I nie ma wyboru, musi się zgodzić;))
Ojcze Leonie! Szesnasty luty - będziesz na Gali w Warszawie. Ja nie będę, ale spotkamy sie u mnie w domu;) Pachnąca herbatka owocowa, słodkie ciasto.... Zapraszam.
I pozdrawiam.
Dziś usłyszałem: "Zemsta uszczęśliwia cię na chwilę, a przebaczenie na całą wieczność"
Pax.