Kamera ruszyla jak miałem jakieś sześć lat... A potem już się kręciła. Gdyby nie kamera, pewnie nigdy byście mnie nie poznali. Chodziłbym codziennie do szkoły, pisał regularnie sprawdziany, potem angielski, lekcja pianina, trening na boisku u księdza ( najlepsze boisko w okolicy;), kumple, podwórko, kompik i marzenia... O czym? Pewnie o wakacjach, fajnej dziewczynie i ... sławie. Jak każdy. Dziś sporadycznie bywam w szkole i ... znacie mnie. Postaci które gram, są do mnie trochę podobne, ale nie identyczne. Dlatego jeśli chcecie wiedzieć co u mnie, czym sie różnię od Tomka Boskiego, Michała z Ojca Mateusza i wielu innych ról, które zagrałem - wpadajcie. Postaram się pisać o moim prawdziwym życiu. I postaram się żeby było ciekawie.

I komentujcie, to będzie znak, że chcecie czytać;)

sobota, 31 grudnia 2011

Zielony horror.

Idę sobie ulicą...
a tu nagle zaatakował mnie glucik- katar!
Okropny, lepki, zielony. Zaraz się uduszę – myślę! ,,Zginął uduszony glutkiem”- trochę głupio… Chce się wysmarkać, ale nie mam chusteczek. No to biegnę do najbliższego kiosku. Zamknięty… Do następnego zamknięty… Aaaaa!!! Zaraz padnę!
Zrozpaczony wbiegam na stację metra i podbijam do młodej, wyglądającej na posiadaczkę chusteczek dziewczyny.
- Sory masz może chusteczkę bo mnie złapał glucik... –Jasne masz- odpowiada wyciągając paczkę i częstując mnie… Ale ja zamiast wziąć jedną wyrywam jej całą pakę i zaczynam uciekać! Co ja robię?! Czyżby glucik zaczynał przejmować nade mną kontrolę?
Biegnę w stronę schodów, wymijając ludzi. Czuję się coraz gorzej. Oglądam się za siebie, a dziewczyna biegnie za mną.
–Oddawaj to glucie- krzyczy! Ja glut?! Czy ja zaczynam zmieniać się w ludka glutka?!
Szanse, żeby mnie dogonić kobitka ma marne- 7 sekund na 60m. rekord szkoły. Speeduje i wybiegam na ulicę gdzie zastanawiam się co robić. Nagle glutek atakuje mnie z podwójną siłą blokując mi 2 dziurki na raz!!! Zmęczony, po biegu, z zapchanymi nosorurkami nie mogę złapać oddechu. Upadam na ziemię. Zaczynam się dusić. –Kurdę- myślę- zaraz zejdę…
Resztką sił wyciągam chusteczkę, przystawiam ją do nosa… ostatnim tchem dmucham w NIĄ i…budzę się w łóżku smarkając w poduszkę. Taaa. Dobrze, że chciało mi się smarkać a nie co innego...
Morał z tego, krótki i wszystkim dobrze znany
Nie biegaj po dworze gdy zimno, rozchełstany;))

Sorry za drastyczne sceny.
A... i trzeźwego Sylwestra
lecę na imprezkę. Pa


piątek, 30 grudnia 2011

Przypadkowe spotkanie;)

Ha! Co za spotkanie!
 No, ale od początku… Wczoraj po południu wybrałem się na łyżwy. Wcześniej napisałem w jednym z komentarzy na fb gdzie będę. Szczęśliwy, ze słuchawkami na głowie, ruszyłem do centrum. Miałem nadzieję, że na lodzie spotkam kogoś ze znajomych. Nie myliłem się, było kilku moich kolegów, którzy tak jak ja uwielbiają łyżwy i codziennie tam przychodzą.
Ale ...był ktoś jeszcze…
No więc ubieram te łyżwy, wchodzę na lód a tam... Alexi, i dwie Kasie!!! ( dziewczyny z mojego fanpaga) Jak to?! –Hej, co wy tu robicie?- krzyknąłem mile zaskoczony. Byłyśmy akurat w Warszawie, jak napisałeś, że tu będziesz.
Hahaaha! Fajnie. Pośmigaliśmy trochę, przekazałem tajemną umiejętność jazdy tyłem( Alexi nawet załapała). Na końcu stwierdziłem, że skoro już się spotkaliśmy, to trzeba to jakoś rozegrać z klasą, więc zaproponowałem kawę. Poszliśmy do Coffeheaven, gdzie racząc się pyszną kawką rozmawialiśmy. Nagle Kasia zerwała się od stolika i przyniosła mnóstwo słomek. Myślałem, że chciała wziąć na zapas. Otworzyła jedną, zwinęła końcówki i dała mi do potrzymania... yyy ok? Po czym pstryknęła w nią, tak sprawnie, że słomka wybuchła a wszyscy ludzie zebrani w Coffe, spojrzeli się na nas z minami ,,Co za glupie dzieci". Zabawa tak się nam spodobała, że gdy wychodziliśmy na stoliku leżała wielka góra słomek.  I tak minęło popołudnie  ;))) Niesamowite było to, że widzieliśmy się pierwszy raz (oprócz szybkich autografów w Empiku) a dzięki wpisom na fanpage tyle o sobie wiedzieliśmy. 
Tu mialo być parę zdjęć zrobionych aparatem dziewczyn, ale nie zdążyły przysłać ;)
Może jutro.
Pozdrowienia dla dwóch Kasiek i Alexii. I fajnie że przyszłyście.


środa, 28 grudnia 2011

Z dziadkiem w Rodzince.

Wczoraj pokazalem dziadkowi miejsca, w których kręcimy Rodzinkę ;)



Stanęliśmy na schodach prowadzących donikąd...





Pobawiłem się trochę zabawkami z pokoju moich 'braci'...


Pokazałem w jakie książki wkładamy ściągi ze scenariuszem, kiedy zapomnimy nauczyć się tekstu....



Postraszyłem zatopionymi w plastik robalami...

wszedłem do łazienki ...


Zaprosiłem do mojej ulubionej lodówki...


I wypiliśmy za kolejne odcinki, które mam nadzieję powstaną...

jeszcze odpoczynek w sypialni na lóżku moich "rodziców"...



 pjona z powodu fajnego wnuka...



i zdjęcie przed domem (czyli przed fototapetą ze zdjęciem domu;)

 

Dziadek byl zadowolony.
A ja miałem poczucie dobrze spełnionego obowiązku ;)))


wtorek, 27 grudnia 2011

Pierwsza miłość;)

Dziś byłem na spotkaniu w sprawie WOŚP.
Może będę prowadził część youtubowo, skajpową w trakcie finałów : ) Po spotkaniu pojechałem z mamą i z dziadkiem na zakupy.
Dziadek koniecznie chciał mi coś kupić, więc wybrałem sobie kolekcję filmów Luca Bessona. Uwielbiam go!
 Leon Zawodowiec <- mój ulubiony film. Oglądając go, pierwszy raz w życiu się zakochałem. Miałem z 7 lat kiedy leciał w telewizji. Gdy zobaczyłem na ekranie Natalie Portman, oszalałem… Nie mogłem spać, jeść, ani chodzić, nie myśląc o niej. Była taka dziecinna, a jednocześnie kobieca... I potrafiła strzelić do człowieka!
Od tamtej pory starałem się pić tylko mleko, bo przecież Leon pił i tak imponował Natalie. Tak było do momentu kiedy, któregoś razu włączyłem telewizor i leciały akurat gwiezdne wojny.
Była tam też księżniczka Padme, wyglądała znajomo, ale trochę staro... ZA staro.
Gdy tata powiedział, że to Natalie, myślałem, że zejdę… JAK TO!? To ona jest taka stara?! Nie zostanie moją żoną? Nie będzie się ze mną bawiła w piaskownicy?!!?!
Minęło trochę czasu ale Natalie dalej uwielbiam. Podobno jej mąż jest dla niej niedobry więc nie wszystko stracone :)))))


poniedziałek, 26 grudnia 2011

Sesja

Sesja, sesja, jak tam sesja, napisz coś o sesji!
No dobra, dobra. A więc… Sesja do pewnego młodzieżowego magazynu (Joł).
To było jakiś miesiąc temu. Ogłosili konkurs na zdjęcia dziewczyny... Potem wybrali pięć, a ja spośród tych 5 dziewczyn wybrałem Luizę, bo jako jedyna uśmiechała się ... 
 Jakiś tydzień później spotkaliśmy się na sesji na ulicy Foksal. Mała uliczka odchodząca od Nowego Światu. Studio było na 2 piętrze nad restauracją. Małe, ale przyjemne. Można powiedzieć, że domowe. Tylko 2 lampy, płachty na ścianie, komputer, z którego leciała rozluźniająca muzyka i lustro w kącie.
Zaraz po wejściu przywitałem się, byłem trochę spóźniony, więc wszyscy już byli. Przedstawiając się, szedłem od fotografa do stylistki, od stylistki do charakteryzatorki i wreszcie do Luizy. Siedziała sobie w kącie na krzesełku, a pani ją malowała.
Była troszkę speszona, ale starała się tego nie pokazywać. Zanim wszedłem do studia, dowiedziałem się przez moją koleżankę (pozdrawiam Agatkę ;) kilku rzeczy o Luizie, żeby potem móc z nią o tym pogadać. Więc nie było słynnej ciszy. Porozmawialiśmy trochę, a potem zaczęliśmy mierzyć rzeczy do sesji. Oczywiście każdy w innym pomieszczeniu. Nie ma to tamto.
No i zaczęła się sesja. Na początku było trochę drętwo. Obejmowanie się i przytulanie po 10 minutach znajomości nie idzie jeszcze tak dobrze. Ale po kilku minutach nam przeszło i zaczęliśmy się dobrze bawić. Jak dobrze? Zobaczycie w lutowym numerze...
Pozdrawiam Luizę.


niedziela, 25 grudnia 2011

Rozmyślania o rzeczach ważnych...

Dziś (żeby nie było, że nie czytam waszych komentarzy):
 na życzenie Mrs.Rock, która stwierdziła, że na blogu jest wiele postów o moim życiu a mało o przemyśleniach np. dotyczących wiary, postanowiłem pomyśleć (co mi się rzadko zdarza) i jak to się pięknie mówi, przelać myśli na papier, a raczej na klawiaturę.
Więc wiara…Dla mnie coś niezbędnego w życiu. Nie wyobrażam sobie, jak mógłbym funkcjonować z myślą, że po śmierci nic nie ma. Czasami próbuję tak myśleć, ale nie mieści mi się to w głowie. Umieram a potem tryliardy lat mnie nie ma?! Eeee nie!
Aha czyli wierzę, bo tak jest łatwiej i przyjemniej! Nie.
Też czuję, że to wszystko ma jakiś sens. Nie potrafię tego wytłumaczyć, po prostu wiem, że coś, albo ktoś czuwa nad nami wszystkimi. Mi wydaje się, że to Bóg, komuś innemu, że to Allah. Wiara jest też fajna bo daje nam moralne granice. Ktoś kto wierzy nie będzie szedł przez życie, nie zważając na innych.
Osobiście nie jestem dobrym katolikiem, dużo grzeszę, mam wyrzuty sumienia i często się spowiadam. Sarmacka postawa. Ale skoro mam taką możliwość to trzeba korzystać.
Tylko któregoś dnia może się okazać, że  koniec a ja nie zdążę pójść do spowiedzi, i  co wtedy?  Lipton przez następne tryliard lat… Dlatego chyba wypadałoby się zmienić. Jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale będę próbował.
Ej, dobre to przemyśliwanie : ) Do czegoś doszedłem. Pozdrawiam


sobota, 24 grudnia 2011

Wigilia.

36.7, to znaczy że jestem zdrów?
Oby, oby bo nieciekawie byłoby w ten piękny dzień śmigać na gripexach.
Aaaaa 5 godzin! Dokładnie tyle czasu zostało do prezentów! To znaczy do Wigilii… U mnie świąteczne zapachy budziły domowników już o 7 rano, dziadek dzielnie wstał i zaczął gotować, smażyć, piec… Mniam. Ale dziś do wieczora jest chyba post więc dopiero jutro dane mi będzie delektować się bigosem, ( tak naprawdę już troszkę spróbowałem  :))
Wczoraj ubierałem choinkę z mamą i kurcze zepsuły nam się lampki. Musiałem (bardzo śmieszne…) przez godzinę siedzieć i szukać tej jednej zepsutej. Oczywiście była prawie na końcu z tej drugiej strony niż ta, od której zaczynałem. 
Ciekawe co u Mikołaja, pewnie śmiga właśnie nad Azją bo tam już wieczór jest… Mam nadzieję, że czyta mojego funpaga i wie, że nie wolno kupować chińskich Tigerów za złotówkę… Napracuje się dziś chłop. Na świecie jest 2 miliardy dzieci.
 Święty Mikołaj ma 31-godzinny dzień pracy (różnice czasowe podczas podróżowania przez strefy czasowe ze wschodu na zachód). Czyli ma 17921 odwiedzin na sekundę… ŁAŁ Niemożliwe? Mikołaj jest święty więc ma super umiejętności, może zapierniczać z prędkością światła! Ale co z reniferami? One też są święte? Raczej nie… Przeciętny renifer nie porusza się szybciej niż 24km/godzinę. ALE istnieje ok. 300.000 rodzajów organizmów, które pozostały jeszcze do sklasyfikowania i chociaż chodzi tu o insekty i bakterie, to jednak nie wyklucza to istnienia latających reniferów, które dotychczas mógł widzieć jedynie Święty Mikołaj.
Także nie wierzcie w te bajki o nieistniejącym Mikołaju…
Warszawa w święta jest piękna a Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat? Mmm…
Więc jutro może na spacerek. Właśnie tam.
Życzę Wam pięknej wigilii. Dużo miłosci i prezentów z których się ucieszycie.
I na pasterkę! Bo to w końcu Boże Narodzenie ;)


sobota, 17 grudnia 2011

Za tydzień wigilia!

Hoł, hoł, hoł!!! Dokładnie za TYDZIEŃ wigilia!!

Już nie mogę się doczekać. Śniegu nie ma i być może nie będzie, ale mi to nie przeszkadza. Kupiłem sobie sztuczny! Żartuję. No szkoda, że nie pruszy, ale przynajmniej nie musimy się rano przedzierać przez zaspy. A na święta na pewno spadnie. Tak jest. Pozytywne myślenie. Zawsze i wszędzie! Może oprócz wyników sportowych naszych piłkarzy, tam lepiej być pesymistą i miło się zaskoczyć.
Zdenerwowała mnie jedna gazeta, która po losowaniu grup na Euro na pierwszej stronie dała wielki tytuł GRUPA MARZEŃ WYGRAMY!!!.... Fajnie, fajnie, tylko że przez takie nastawienie,  nasi piłkarze bardziej się zestresują, poczują większą odpowiedzialność i przez to gorzej zagrają.
Ale Smuda czyni cuda więc, może coś z tego będzie.
Dobrze, że orzełek wrócił na koszulki…. Nasi przodkowie walczyli i ginęli za ten symbol, a teraz jakaś banda pajaców, postanowiła usunąć to godło bo ,,niektóre  kraje usunęły, to my też usuniemy”, ,,Wojtuś ma koparkę, to ja też chcem!!!!!!!!”. Prymitywne myślenie. Szkoda tylko, że tych ludzi NIE DA się odwołać. Nie da i koniec. PZPN to państwo w państwie. Dlatego nie dziwię się kibicom.
Też jestem kibicem, ale piłkarskim średnio. Raczej hokejowym. Często chodzę na mecze hokejowej Legii.
Grają w niej moi dwaj koledzy. Jeden z nich ma 16 lat!!!! I gra z 30 latkami…. 1 liga. Na razie są na drugim miejscu, ale jeśli skończą sezon na pierwszym to awansują to ekstraligi. 
Po takim meczu, ciężko jest oglądać piłkę nożną. W hokeju cały czas coś się dzieję, a akcja przenosi się spod jednej bramki pod drugą w 2 sekundy.
Ostatnio byłem na takim meczu ze znajomymi. W przerwie (są dwie, po 1 tercji i po 2) był konkurs i rzucali w publiczność krążkiem, kto złapał ten wchodził na lód, dostawał kija i musiał z połowy lodowiska trafić krążkiem do bramki. Mój kumpel w przerwie podjechał do prowadzącego te konkursy i wskazał na mnie, zanim załapałem o co chodzi - krążek już leciał w moją stronę.
W tym miejscu przerwę tę fascynującą i mrożącą krew w żyłach opowieść, ponieważ mam filmik z tego wydarzenia. Miałem go wrzucić dzisiaj jako ten obiecany filmik z łyżew, ale niestety mój kolega, który to nagrywał, wyjechał i wróci dopiero wieczorem. Także filmik będzie albo dziś później, albo jutro.

TO BE CONITNUED

PS
Pozdrawiam dziewczyny, które spotkałem dziś na łyżwach!!!

wtorek, 6 grudnia 2011

...

No i znowu obiecałem i nie zdążyłem...
Mialem dodać filmik. Sorki
Może jutro;) Albo nie, już dzisiaj, bo jest po północy...
Dobranoc

niedziela, 4 grudnia 2011

Pokaz mody

Ostatnio zadzwonił do mnie mój menedżer i powiedział, że jest pokaz mody Roberta Kupisza, i że powinienem na nim być.
Nie robi tego często, bo wie, że nie lubię tego typu wydarzeń. Więc skoro już dzwoni to znaczy, że to ważna rzecz i trzeba iść. Trzeba też się odpowiednio ubrać. I tu zaczynają się schody. Na pokazie mody podobno należy wyglądać modnie i nie wolno zakładać tych samych rzeczy jeszcze raz. Ciekawe… Musiałbym mieć chyba 50 marynarek, żeby na każde wydarzenie zakładać inną. Dlatego mam to gdzieś i często ubieram te same. Skoro już wspomniałem o marynarkach to dodam jeszcze, że je uwielbiam i mam ich pięć. Ulubiona- czerwona.
Wracając do pokazu. W końcu ubrałem czarną koszulę z dekoltem. Ale w drodze stwierdziłem, że dekolt jest za duży i zostałem w kurtce. Przed pokazem spotkałem się z moim menadżerem i innymi jego ,,podopiecznymi” w kawiarni. Omówiliśmy plan i ruszyliśmy w drogę. Pewnie zastanawiacie się po co był nam plan. A no po to, żeby się nie zgubić. Na takich wydarzeniach jest zawsze mnóstwo osób i jak raz się rozdzielisz to już się ni znajdziesz. No więc przyjechaliśmy na ten pokaz (gdzieś na Pradze). Po pół godziny szukania miejsca parkujemy i śmigamy na miejsce. Było to zorganizowane w jakiejś starej fabryce. Gigantyczna przestrzeń i bardzo dużo ludzi.
Zaraz przy wejściu stała tzw. ,,ścianka”, na której wypisane są firmy sponsorujące wydarzenie. Ustawia się na niej a fotoreporterzy robią zdjęcia. Co do fotoreporterów, to są spoko, ale ostro między sobą  rywalizują. Często się przepychają, i zasłaniają sobie. Nie ma też litości dla fotoreporterek. Jak  widzę takich panów, to w ogóle nie patrzę im się w obiektyw, wtedy ich zdjęcia się nie sprzedadzą. Moim ulubionym fotografem jest Tomek, z którym nawet się zakolegowałem. Nie przepycha innych, a przede  wszystkim jest sympatyczny i można z nim pogadać, no i oczywiście robi spoko zdjęcia.
Tu daję adres do jego bloga, na który wrzuca zdjęcia z wielu imprez. Możecie tu oglądać zdjęcia z pierwszej ręki: 
 http://www.raczekfoto.blogspot.com/
Wracając do pokazu, zaraz po wejściu wszedłem na ściankę, ale postałem tam przez 5 sekund gdy nagle fotoreporterzy zniknęli. Okazało się, że w drzwiach pojawiła się Agata Kulesza i wszyscy pobiegli do niej. Inna liga : )
Pani Agata gra moją mamę w tym serialu o mafii dla canal +.
Mam tam całkiem fajną rolę, prawie wszystkie sceny - ze swoją serialową dziewczyną.
Są nawet wspólne sceny w basenie! Nie mogę nic więcej powiedzieć, ale będzie gorąco ; ).

Yyyy… POKAZ! Tak, cały czas gubię wątek. Te tróje z polskiego to jednak zasłużone.
Po zejściu ze ścianki szybko pobiegłem do barku po jakiegoś energetyka bo była 22, pokaz się jeszcze nie zaczął, a ja następnego dnia miałem sprawdzian, na który nic nie umiałem. Wypiłem na szybciorka i naładowany niezdrową energią popędziłem na swoje miejsce, bo pokaz właśnie się rozpoczynał. Reszty wam nie będę opisywał tylko wrzucę filmik, który nakręciłem, ale to jutro :))
Branoc

A, i jeszcze link - opis pokazu i zdjęcia:

http://www.topstars.pl/gwiazdy-na-pokazie-roberta-kupisza/

A to ja na ściance, tym razem bez marynarki;)